W końcu nie ma śniegu !! - czyli obchód po ogrodzie
Hurra w końcu nie ma śniegu. Za to brak śniegu odkrył pozostałości bo zimie. Zgniłe liście, kupki psie,gałęzie, jakieś nawiane śmieci. Jednym słowem nadchodząca wiosna zapowiada się bardzo pracowicie. Rzekłabym pobojowisko. Ale to efekt nie należytego przygotowania ogrodu do zimy. Tak tak....zabrakło czasu na własny ogród. Szef bez butów chodzi.
Jak zapewne większość z Was - zbiera we mnie nowa energia i siła do działań ogrodowych. Nie mówiąc już o planowaniu kiedy wyjdę na pierwsze cięcia i porządki . Jeżeli z pogodą byłoby tak jak teraz - można pierwsze prace porządkowe zaczynać za tydzień - sprzątanie, grabienie - na razie.
Podczas obchodu ogrodu postanowiłam poszukać pierwszych oznak wiosny. I tutaj przeniosłam się do przeszłości i przypomniało mi się jak byłam w przedszkolu. W dniu 21 marca wychodziliśmy na ogród okalający przedszkole i szukaliśmy Pani wiosny :) Ale nie Pani wiosny w postaci wychodzących zielonych pędów - ale kukiełki, którą Pani przedszkolanka chowała po krzakach. Zadaniem dzieci było znaleźć Panią Wiosnę.
W naszym ogrodzie Pani Wiosna to zielone "to coś" co może lub nie musi wyjść jeszcze.
Z ziemi wychodzi mały Rannik :) Żółty dzwoneczek Tutaj pisałam o rannikach
http://alejakwiatowa.blogspot.com/2015/03/ranniki-zimowe-czekam-az-sie-pojawia.html
Hiacynty - pierwsze "czubeczki"
Rozchodniki
Ciemiernik wypuszcza pączki kwiatowe
Pączkowa Forsycja
I jeszcze jedno...
W naszej rodzinie pojawiło się nowe kocię. Nie miałam okazji o tym napisać bo sytuacja trochę się skomplikowała. W październiku z ogrodu naszej Klientki trafiła prześliczna kotka o imieniu BEZA.
Wyjątkowa kotka - zachowywała się jak pies, bez agresji, pazurów taka do miziania i kochania.
Córka była zauroczona. Pierwszy kot który ustawił naszego największego psa Brysię. Ustawił czyli pokazał , że ma go w nosie chodząc sobie po parterze domu. Bryśka goniła koty a tu proszę miłe rozczarowanie. W tym wszystkim była to troszkę naiwna i zbyt ufna - ale była perełką w naszym domu. Niestety po 4 miesiącach zaginęła - zaczęliśmy ją powoli wypuszczać bo u nas koty chodzą po ogrodzie - na noc czasami przychodzą do domu a jak silny mróz zimą śpią wszystkie.
Niestety któregoś popołudnia Beza nie wróciła - nigdy sie nie oddalała siedziała przy domu. Z okolicznych wieści gdzieś na forum wyczytałam, że koło mojego płotu leżało przejechane kocię. Pozostała jedynie plama krwi i brak ciałka. Mieszkamy na osiedlu domków - w spokojnej dzielnicy. Niestety niektórzy z sąsiadów nie mają wyobraźni. Było mi strasznie przykro - przepłakałam kilka nocy. Córka była na feriach więc tym bardziej było mi ciężko na sercu.
Po jej powrocie był wielki płacz - więc szybko podjęliśmy decyzję o nowym kociaku.
I tak trafił do nas Leoś - rudy kocurek.
On również jest wyjątkowy - bardzo łowny,łobuz :) Jako pierwszy zauroczył naszą Brysię do wspólnej zabawy. Nigdy nie pomyślałabym, że nasz pies będzie się bawił z kotem a tu proszę.
Na razie nie wypuszczamy go na dwór - mam jakiś uraz. Starsze koty wychodzą po swojemu.
A to nasza rodzinka zwierząt
Urocze stadko. Ja mam kotka, ale przez pół roku nie wypuszczałam go. Potem wychodził tylko ze mną i zawsze wracał na moje zawołanie. Jest już u nas ponad 2 lata dlatego wypuszcza się latem w nocy i nad ranem czeka zawsze na parapecie :)
OdpowiedzUsuńPierwsze oznaki wiosny już widać, tak więc motywacja do pracy tym większa. Szkoda Bezy, ale co się stało to się nie odstanie, dobrze że nowy członek rodziny się odnalazł w nowym towarzystwie :) Pozdrawiam G.
OdpowiedzUsuńRadość patrzeć na żółtego rannika. Beza była śliczna i przykro, że już jej nie ma. Dobrze, że Leoś ukoił ból córki. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńA u mnie jeszcze sporo śniego-lodu na podwórku. Było w styczniu parę dni za dnia na plusie, a w nocy na minusie, i w taki sposób zrobiło nam się lodowisko. Zapowiada się dzisiaj ładny dzień, może już dadzą radę stopić się całkiem te resztki lodowe.
OdpowiedzUsuńKici szkoda, jednak w życiu są i rozstania. My również tej zimy pożegnaliśmy naszą 10-letnią kotkę. Nie będę się rozpisywać, dodam tylko, że miała już zbyt uszkodzone nerki. A z powodu pogody czeka w kartoniku na pochówek.
Natomiast od jakiegoś czasu przybłąkał się do nas pewien biało-rudy kocurek, ma przynajmniej 2 lata. Bardzo grzeczny, daje się już głaskać i przychodzi codziennie na jedzonko, a gdzie potem zmyka to nie mam pojęcia. Żaden bliższy sąsiad się do niego nie przyznaje. Prawie się też dogaduje z moim rozpieszczonym kocurkiem, choć ciągle musi pokazywać wyższość nowemu koledze. Na szczęście nie walczą, ani nawet nie próbują walczyć ze sobą :) Pozdrawiam i pogody ducha życzę.
U mnie dzisiaj też był obchód. Również coś wychodzi z ziemi, niestety nie pamiętam co tam wsadziłam...
OdpowiedzUsuńhahaha ja też się cieszyłam z odwilży i...
OdpowiedzUsuńZwierzaki cudne :)
Ale masz cudne zwierzeta w domu. Widać, że jesteś wspaniałą osobą:) U mnie śnieg... Ale myślę, że wiosna za pasem:)
OdpowiedzUsuńMiło jest patrzyć jak idzie wiosna i wszystko wyrasta po zimie. Ja z niecierpliwością czekam na nowe nasiona i sadzonki i czas gdy będę mogła zająć się swoim ogrodem ;) Cudna zwierzaki, pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńZmobilizowałaś mnie tym wpisem, aby odwiedzić w końcu własny ogród po zimie. Wiosna idzie, sporo pracy przed nami :))
OdpowiedzUsuńO widzę, że już gdzieniegdzie można spotkać w ogrodach takie małe cudeńka :) no i muszę dodać, że masz wspaniałe kociaki! Po prostu przeurocze!
OdpowiedzUsuńTeż bardzo mnie to cieszy, w końcu można zabrać się do pracy w ogrodzie. :)
OdpowiedzUsuńUrocze macie stadko zwierzaczków. Szkoda biednego kociaka, był piękny.
OdpowiedzUsuńPani Wiosna tworzy kontrast, którego nie jeden fotograf by pozazdrościł. Pozostaje liczyć na utrzymanie się obecnej pogody, żeby prace nad przywróceniem kolorów w ogrodzie szły pomyślnie.
OdpowiedzUsuńTakich oznak wiosny nam potrzeba!
OdpowiedzUsuń