Po długiej nieobecności.. na zakończenie lata

Po długiej nieobecności wracam. Dziś jest sobota poranek. I tak mnie naszło weź laptopa idź na ogród i napisz. Idę za głosem serca więc pisze.

Pewnie zastanawiacie się co słychać w ogródki Alejowym :) Ogródek Alejowy ma się dobrze. Kwitnie rozrasta się, mój wymarzony busz w końcu się urzeczywistnił.







W tym roku nie robiliśmy żadnych większych inwestycji. Tak naprawdę obecna postać tego ogrodu dopełniła się. Kończy się tylko ostatni etap drewna w ogrodzie czyli drewniany podest dookoła domu. Ach zapomniałabym ścieżki z kamienia to też nowość w naszym ogrodzie. Zresztą samo zobaczycie na poniższych zdjęciach.

Jeżeli chodzi o roślinność przestałam cokolwiek dosadzać. Postać tych wszystkich małych roślinek sadzonych kilka i kilkanaście lat temu przerosła moje oczekiwania do tego stopnia, że z cięcia jednej rabaty wychodzi ok 8 worków odpadów. Niektóre rośliny musiałam wręcz przesadzić inne umarły śmiercią naturalną o tak tak zagłuszone. Rabaty się tak rozrosły,że pomimo mojej przesady w utrzymaniu odpowiednich odległości i tak przesadziłam :)

W tym roku również więcej korzystam z tego co daje pogoda(nad morzem niebywałe lato). Więcej przesiaduje na tarasach, ogrodzie ale też wśród natury i tak jest bardzo dobrze. Zaczęłam doceniać morze pod nosem i może nie w te dzikie tłumy letnie, ale rozkochałam w sobie zachody słońca, romantyczne przesiadywania wieczorne na plaży.

Idę za głosem serca...

Więc pojawił się rower - od dwóch lat dużo czasu jeżdżę na rowerze,  powróciłam do swojej starej pasji z lat młodzieńczych. Rowerowe wyprawy rozrosły się do kilku dniowych i tak dzieli się moje serce między pasje rowerową a ogrodową.  W tym roku udało się spędzić 3 dni na Kaszubskiej marszrucie, w przyszłym roku planuje północ - południe a może północ - pół południa.




Wszystko się zmienia - ludzie w koło, ja sama, dzieci dorośleją. Pomyśleć, że jak pisałam pierwszy post na tym blogu byłam całkowicie w innym momencie mojego życia z moimi myślami, obawami lub lękami. Teraz jest inaczej. Dużo się zmieniłam ja i otoczenie. Moje podejście do wielu spraw - ale to naturalne tak po prostu jest,

Zmieniło się również miejsce w którym mieszkam. Ta niepozorna wieś staje się miastem. Działkę, którą kupowałam w 2004 roku jako miejsce na wsi,  dziś kompletnie tego nie przypomina. I nie chodzi tutaj o wygląd ogrodu czy sklep Biedronkę na głównej ulicy, ale o to ile ludzi w ciągu tych lat przybyło do miejscowości w której mieszkam. 

Puste pola zapełniły się od budownictwa bliźniaków i szeregów. Trasa szybkiego roku wybudowana (sic) ok 2 -3 km od naszej działki daje się we znaki - szczególnie wczesnym porankiem i wieczorem kiedy to hałas samochodów kaleczy moje uszy, rozpuszczam to... :)

Ktoś z boku mógłby powiedzieć - weź nie narzekaj masz dom i owszem jestem ogromnie za niego wdzięczna, zawsze cieszę się, że mam ten komfort na wyciągnięcie ręki. Natomiast powoli od 2 lat pojawia się myśl o wyprowadzce za kilka lat. Bo jeżeli dalej moim marzeniem jest mieszkanie na wsi, bo o ile dziecko już podrośnie i odejdą wyzwania odwożenia i przywoźenia na zajęcia czy to miejsce dalej będzie cieszyło. Na ten moment spacery z psem są wyzwaniem, bo trzeba wziąć woreczek :) a o spuszczeniu ze smyczy można pomarzyć.

Coś nie współgra i coś uwiera. Z drugiej strony jak pomyślę, ile czasu, serca włożyło się w to wszystko, ale przecież nie można kierować się takimi myślami. Warto zajrzeć w serce a tam pojawiają się takie myśli o chęci zmiany. Nie jestem też osobą kochającą zmiany, choć przyznam się , ze z wiekiem odważnie wchodzę w różne sytuacje, które wymagają ode mnie zejścia z rutyny i utartych szlaków.

Podskórnie wyczuwam , ze wchodzę w inny etap życia, że pewien etap jest za mną a przede mną coś innego. Czyżby czas na zmiany.

W 2015 roku pierwszy raz pojechałam w góry i te góry tak wszystko zmieniły te myśli o miejscu w którym chciałabym mieszkać. 

Jest sobotnie popołudnie siedzę sobie pod drewnianą wiatą, upały zelżały, jest spokojnie i cicho jak nigdy. Zadaje sobie pytanie o co mi chodzi i skąd ten wewnętrzny niedosyt. Zajmuje się tym i jest lepiej. 

Trzymam się pozytywnych stron - dziś pierwszy raz odpalimy kociołek na ognisku z przepysznym leczem, za moment zrobię szarlotkę i wezmę jeszcze garść chyba nawet wiadro dobrych wspomnień z wakacji, które już się kończą , ale to przecież dalej może być bardzo piękny czas.

Życzę Wam cudownej soboty i niedzieli. 

Poniżej zdjęcia z ogrodu na chwilę obecną trzymajcie się ciepło :)








Komentarze

  1. Lubię czytać takie blogi , trochę życia, trochę zdjęć, ogród, pisz, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz. Informuję, że mam włączoną moderacje komentarzy w odpowiedzi na dużą ilość spamu i reklam. Pozdrawiam ciepło :) Agnieszka